Nowe życie…
W
naszym środowisku, osób po laryngektomii, dzień operacji nazywamy
ponownymi narodzinami. Zaczynamy nowe życie, jest to danie nam drugiej
szansy, dlatego warto ją dobrze wykorzystać. Osobiście, w ciągu tych
siedmiu lat ( tak, tak to już tyle czasu upłynęło) wiele zmieniło się w
moim życiu. Paradoksalnie, brak mowy w początkowym okresie, pozwolił mi
poznać wiele osób, które wcześniej przeżyły to samo.
Wiele z nich zostało moimi przyjaciółmi lub kolegami. Ale od każdego z
nich, nauczyłem się jak żyć, jak akceptować siebie i jak uczyć otoczenie
tolerancji osób niepełnosprawnych.
Ci
którzy mnie znają , wiedzą że po dwu dniach od wyjścia ze szpitala,
stanąłem za ladą swojego sklepiku, siadłem za kierownicę auta i
pojechałem do hurtowni, po zaopatrzenie. W większości, ludzie którzy
mnie znali, ze zrozumieniem podchodzili do mojego szeptu, a kiedy
zapewniałem, że postaram się w krótkim czasie, nauczyć się mowy
zastępczej, z niedowierzaniem kręcili głowami. Szybko opanowałem
elektroniczną krtań i po ok.3 tygodniach, w miarę dobrze mogłem się
porozumieć. Nauka mowy przełykowej, niestety zajęła mi ok.1,5 roku.
Dzisiaj kiedy pomagam kolegom , w nauce mowy przełykowej, za każdym
razem, kiedy udaje się wytworzyć głos a potem zamienić go w pierwsze
nieporadne sylaby, obserwuję silne wzruszenie dorosłych osób ( zresztą
mnie ono też się udziela), bo zdają sobie sprawę, że to początek żmudnej
pracy, ale efekty są warte wysiłku.
Często też, ze smutkiem obserwuję , jak osoby które dobrze
rokowały, niweczą ten obiecujący początek, nie wykonując zadanych
ćwiczeń, co skutkuje tym , że dalej nie mówią. Bo efekty, w postaci
sprawnego mówienia, osiąga się tylko własną, ciężką pracą. Kiedy po
przypadkowym spotkaniu, pytam dlaczego nie mówią, twierdzą że zabrakło im cierpliwości.
Wracając
do przyjaciół, których poznałem po operacji, stanowimy zgraną
kilkunastu osobową paczkę ( z całej Polski), która spotyka się przynajmniej
raz w roku, na własny koszt. Rozmowom, zabawom i tańcom, wspólnym
spacerom, nie ma końca. Bo my po prostu lubimy z sobą przebywać.
Oczywiście, w tych spotkaniach , w większości towarzyszą nam nasi
współmałżonkowie.
Wiele
osób po laryngektomii, jeżeli tylko są w odpowiednim wieku, pracuje na
różnorodnych stanowiskach pracy, często bardzo odpowiedzialnych. Był
między nami adwokat, są księgowi, kierowcy, szefowie mniejszych lub
nawet sporych własnych firm. To doskonała forma rehabilitacji i
odnalezienia swojego miejsca w nowym życiu. Wielu emerytów, podejmuje
dodatkową pracę zarobkową, udziela się społecznie w
wielu dziedzinach życia.
Jak widać, życie po laryngektomii, wcale nie musi oznaczać bierności .
Dzisiaj,
kiedy przed nami czarowny czas, skrzący się blaskiem bombek
choinkowych, radością dzieci oczekujących prezentów, czas Świąt Bożego
Narodzenia, życzę wszystkim laryngektomowanym i ich rodzinom, zdrowia,
miłości i wytrwałości w osiąganiu celów oraz spełniania najbardziej
nieprawdopodobnych marzeń, w tym nowym, podarowanym życiu!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz