niedziela, 23 lutego 2014

A walka trwa.... Odc.24


Wróciłem z dworca kolejowego, gdzie podwiozłem Emilkę do pociągu. Jak codziennie, pojechała do Wrocławia na kolejny zabieg radioterapii. To już trzynasty zabieg, jeszcze tylko 15, czyli trzy tygodnie. Jak na razie, najbardziej dokuczliwe są dojazdy , które pochłaniają dużo czasu, ale dojeżdżając, jest codziennie w domu a nie odizolowana w szpitalu, wśród cierpienia innych a niejednokrotnie i śmierci.To duży komfort psychiczny. Dzięki Bogu , na razie nie występują objawy uboczne, zobaczymy co dalej. Psychicznie , oboje zablokowaliśmy, poczucie choroby i zagrożenia. Funkcjonujemy normalnie, ale wiem , że we mnie / a w Emilce, widzę że też/ drzemie niepokój. To normalne, ale oboje wierzymy mocno, w powodzenie zaleconej radioterapii.
Niektórzy z moich przyjaciół, czytających tego bloga, zarzucają mi, że to już nie jest wojna z rakiem krtani, w związku z czym powinienem zmienić  jego tytuł. W pewnym sensie, to racja. Ale wszystko wzięło początek , od mojej choroby. Skutkiem tego powstał ten blog. Nie mogłem przewidzieć, że choroba dotknie też moją Emilkę. Ale wszystkie moje działania, skupione są wokół choroby nowotworowej, w głównej mierze na raku krtani. Jednak , jeżeli tylko mogę biorę udział w działaniach profilaktyki antynowotworowej, w sensie ogólnym. Ponieważ wątek z Emilką , jest bardzo osobisty, pozwólcie mi na ten mały dysonans w tytule bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz