piątek, 1 czerwca 2012

Diagnoza i jej konsekwencje Odc.2

Na wojnie , akcja z reguły toczy się szybko. W moim przypadku wizyta u laryngologa, która ostrożnie stwierdziła: "Ma Pan polipy, pod struną głosową, ale trzeba to skonsultować z konsylium na Oddziale Laryngologii Szpitala Wojewódzkiego", konsultacja u Ordynatora, zabieg direcktoskopii z pobraniem wycinka tkanki do badań histopatologicznych, trwały krótko/ porównując takie czynności do czasów obecnych, gdzie okres oczekiwania, między wizytami u specjalistów, to co najmniej 3-miesiące/, bo tylko 1,5 miesiąca. Okres oczekiwania na wyniki badań his-pat, to kolejne 3 tygodnie. Pomimo braku wyników, ordynator ,jasno dawał do zrozumienia, że zagrożony jestem RAKIEM. Ja sam też to czułem intuicyjnie, wiedząc, że jestem w grupie podwyższonego ryzyka/ moja Mama, zmarła po operacji raka sutka, mając zaledwie 53 lata/. Te trzy tygodnie, były najdłuższe i najtrudniejsze w moim życiu. Jak wspomniałem na wstępie, był rok 1993, powszechnie dostępny internet i telefony komórkowe, to były fantazje, o których wtedy nieliczni słyszeli , czytali i widzieli na amerykańskich filmach. W związku z tym , rak odbierany był powszechnie , jak wyrok śmierci. Pomimo tego , że lekarze uspokajali mnie, że w tym przypadku, jest duże prawdopodobieństwo wyleczenia, ja wiedziałem swoje. Przez pierwsze dni, nic nie mówiłem, z nikim nie chciałem rozmawiać, zamknąłem się w sobie. Robiłem w myślach bilans swojego 48-letniego życia, martwiłem się o swoją rodzinę, jak sobie poradzą kiedy mnie zabraknie. Żyliśmy wtedy , w miarę spokojnie, pensje wystarczały na zaspokojenie potrzeb rodzinnych. Ale nie mieliśmy odłożonych żadnych środków, na zabezpieczenie sytuacji krytycznych. Wreszcie po trzech dniach , odważyłem się na otwartą i trudną rozmowę z żoną. Ja , całkowicie załamany, przekonany o nieuchronnej śmierci, ona zrozpaczona , ale zdeterminowana walczyć o mnie i ze mną. Dialogi pełne bólu ,złości, żalu , mieszały się z wyznaniami miłości, wspomnieniami szczęśliwych chwil i czułościami. Szloch i łzy z obu stron, były podkładem tego zdarzenia. Jeszcze dziś , pisząc te słowa, przeżywam to na nowo, żal ściska gardło, a łzy napływają do oczu.Ale ta rozmowa, była niezbędna, można powiedzieć oczyszczająca i w pewnym sensie uspokajająca. Postanowiliśmy oboje, walczyć wszelkimi możliwymi sposobami, aby z tej sytuacji, wyjść obronną ręką. Co prawda, jeszcze nie wiedzieliśmy jak, ale była w nas wola walki.Pod koniec Kwietnia, przyszedł wynik badania, który potwierdził wstępną diagnozę. Nowotwór złośliwy , płasko nabłonkowy, umiejscowiony pod jedną ze strun głosowych.Lekarz zaproponował, operację oszczędzającą, tzw."częściówkę". Zgodziłem się na wszystko, nie zastanawiając się na czym polega ten zabieg i co z tego wynika. 4.05.1993 roku, godz.8.00, siedzimy z żoną na ławce przed wejściem do Szpitala Wojewódzkiego w OPOLU, palę ostatniego w moim życiu papierosa, długo przytulamy się do siebie, wreszcie wolno wchodzę do szpitala.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz